niedziela, 4 października 2015

Rozdział 1:



Budzi mnie dźwięk mojego budzika, który daje mi tylko znać, że pora wstawać. Nie chętnie wstałam z ciepłego łóżka, kiedy za oknem panuje najgorsza jak dla mnie pora roku. Tak jest to sroga zima. Zarzucam na siebie mój puchaty szlafrok i podążam do kuchni zrobić sobie kawę. Zawsze ta ciepła ciecz stawia mnie o poranku na nogi. Kiedy kawa się parzyła ja zajęłam się przygotowywaniem kanapek do pracy. Jak zawsze robiłam dwie to teraz muszę robić sześć, a to sprawka dwójki osobników, którzy zawsze po treningu wpadają do mojego pokoju i pytają się co ciekawego i przede wszystkim smacznego mam do jedzenia. Opowiem wam coś o sobie, otóż jestem Monika Wysocka ,rok temu skończyłam studia. Dzięki Zbyszkowi i Michałowi szybko znalazłam pracę jako statystyk Jastrzębskiego Węgla. Czy jestem spełniona w życiu?
Więc tak skoro chodzi o dzieciństwo to leciało tak sobie. Miałam straszne problemy w szkole z powodu mojego wyglądu. Nie byłam nigdy piękną szczupłą dziewczyną, otóż wręcz przeciwnie. Zawsze miałam więcej ciała od moich rówieśniczek. Więc byłam wyśmiewana, kolejnym powodem do śmiechu były okulary, które musiałam nosić. Ogólnie szkołę źle wspominam, ale za to dzieciństwo w domu to najpiękniejsze lata mojego życia. Niestety był także wielki cios w moim dzieciństwie, straciłam tatę. Miał bardzo poważny wypadek i zginął na miejscu. Długo z mamą nie mogłyśmy dojść do siebie, ale z czasem udało nam się to z pomocą dziadków. Dużo pomogli mi moi przyjaciele chodzi właśnie o Michała i Zbyszka. Nigdy nie miałam przyjaciółki, żadna z koleżanek nie chciała się zadawać z taką jak ja. Zawsze w szkole za mną wstawiali się chłopaki, ale gdy ich nie było jakiegoś dnia w szkole to wracałam do domu zawsze z płaczem. Tak mijało mi dzieciństwo, później zaczął się czas dorosłego życia po maturze wyjechałam do Warszawy na studia, które zdałam śpiewająco. Starałam się szukać pracy w tej jakże wielkiej Warszawie, ale nie udało się z pomocą znów mi przyszli moi bohaterzy. Teraz od roku  pracuje w klubie JW. Mimo, że chłopaki strasznie skakali po świecie bo są świetnymi siatkarzami to nigdy nie urwał nam się kontakt. Zawsze uważałam ich za moich braci, niestety z czasem na Michała zaczęłam inaczej patrzeć, choć próbowałam zająć głowę czymś innym po prostu stało się. Zakochałam się w Michale. Tylko moja miłość jest specyficzna, ponieważ dobrze wiem, że nigdy nie zostanie ona odwzajemniona to i tak fajnie mieć takie uczucie kochania kogoś. Niestety z czasem moje serce powoli pękało, ponieważ Michał znalazł dziewczynę, Ewę. Niestety nie jest ona zbyt miła dla mnie, znaczy przy Michale jest ale na osobności robi to samo co miałam w szkole, wyśmiewała mnie. Za to cieszę się, że Zbyszek znalazł taką dziewczynę jak Asia. Jest moją pierwszą przyjaciółką w całym moim życiu. Od tygodnia jest już żoną Zbyszka z czego się bardzo cieszę. Cała nasza trójka mieszka w tym samym bloku. Michał ma drzwi naprzeciw mnie a Zbyszek piętro wyżej. Zabawna sytuacja dla naszych rodziców to była. Powiedzieli tylko papużki nierozłączki.
Spojrzałam na zegarek, niestety czas było się zbierać do pracy. Leniwie poszłam do łazienki i się ubrałam. Zabrałam wszystkie potrzebne mi dokumenty i wyszłam z mieszkania. Zamykając drzwi usłyszałam, że z góry ktoś schodzi. Odwróciłam się, to był Zbyszek który szedł na trening.
- Cześć siostrzyczko.-zaśmiał się i pocałował mnie w policzek.
- Cześć braciszku.- uśmiechnęłam się i z naprzeciw wyszedł Michał z mieszkania.
- O proszę jakie powitania od rana.-powiedział i uścisnął mnie i Zbyszka na raz.
- Dobra koniec czułości bo się spóźnimy.-klasnęłam w dłonie i udałam się schodami w dół.
- Och zawsze przerwie tą atmosferę.-zaśmiali się i udali się za mną. Poszliśmy do samochodu Michała i pojechaliśmy do klubu. Droga nie była długa, ale przez ten śnieg to strasznie się dłużyła. Gdy tylko Michał zaparkował samochód wystrzeliłam z niego jak katapulta tak było mi zimno, a z pewnych doświadczeń wiem, że w budynku jest tak cieplutko.
- Dzień dobry pani Moniko.-uśmiechnął się do mnie ochroniarz.
- O dzień bardzo zimny ale dobry.-zaśmiałam się.
- Kocham pani entuzjazm, ale spokojnie pociesze panią jeszcze tylko trzy miesiące takiej pogody.
- Nawet więcej niż trzy miesiące, dopiero mamy początek grudnia.-powiedziałam i do budynku weszli chłopaki. Pożegnałam się z nimi i poszłam do siebie do gabinetu. Pracę zaczęłam od zrobienia sobie ciepłej herbaty. Nie miałam za dużo do roboty bo nie wiem czemu ale zawszę robię więcej niż powinnam, więc dziś tylko będę się nudzić. Zaczęłam wypełniać jakieś papiery, których wczoraj nie zdążyłam wypełnić. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon, kiedy zobaczyłam zdjęcie mojej mamy to z wielkim uśmiechem odebrałam połączenie.
- Cześć mamusiu.-powiedziałam.
- Cześć córeczko, nie przeszkadzam ci?-zapytała.
- Ty mi nigdy nie przeszkadzasz.-zaśmiałam się.- Coś się stało, że dzwonisz?
-  Córeczko ja się chciałam tylko zapytać kiedy w końcu do nas przyjedziesz.-powiedziała i czułam, że się uśmiechnęła.
- Wiesz chyba będę dopiero przed wigilią bo dużo roboty przed świętami.
- Wiem córeczko, ale babcia nie dałaby mi żyć że nie zadzwoniłam się zapytać.- zaśmiała się.- A co u chłopaków?- zapytała i w tym momencie do gabinetu weszli wspomniani. Od razu wyrwali mi telefon i rozmawiali z moją mamą. Kiedy zakończyli rozmowę spojrzeli to na mnie to na moją torebkę, w której dobrze wiedzieli że mam dla nich kanapki. Zaśmiałam się i pokazałam żeby się stuknęli w głowę. Wyciągnęłam im po dwie kanapki, a oni jak zaczarowani je jedli.
- Aż tak was trening wymęczył, że zgłodnieliście?-zapytałam.
- Bardzo, ale wiemy że nasza siostra dla nas ma zawsze jedzenie.-zaśmiał się Zbyszek.
- O której dziś kończysz?-spojrzał na mnie Michał.
- O 15, a co?-spojrzałam na niego uważnie.
- Organizuję dziś imprezę w mieszkaniu i masz być o 19 u mnie.-zaśmiał się.
- No a jak cię nie będzie to wpadniemy po ciebie.-powiedział Zibi z pełną buzią.
- Boże człowieku bo się udławisz.-pisnęłam, a oni się zaczęli śmiać.- Dobra będę. A teraz was przepraszam, ale muszę się zająć robotą a wy uciekajcie do domu.-uśmiechnęłam się i wygoniłam ich. Super kolejna impreza, na którą muszę i udawać że się dobrze bawię. Prawda jest taka że nie lubię imprez i oni dobrze o tym wiedzą, ale mnie wyciągają. Najgorsze jest to że będzie tam ta cała Ewa, która nie oszczędzi sobie wyśmiania mnie z czego kol wiek. Ale jak już obiecałam to musze iść, choćby na chwilkę.
Czas strasznie szybko zleciał do 15. Zebrałam swoje rzeczy i wychodząc pożegnałam się ze wszystkimi. Powrót do mieszkania był dla mnie katorgą, ale dotarłam. Pierwsze co zrobiłam to herbatę. Przebrałam się w bardzo ciepłe rzeczy i przy kubku ciepłej herbatki otworzyłam mój kochany pamiętnik.
Jak zaczęła się moja przygoda z pamiętnikiem, więc tak jak zginął mój tata, to zamknęłam się w sobie. Nic do mnie nie docierało, w końcu mama wraz z dziadkami zapisali mnie do psychologa, który zalecił mi takie przelewanie na papier swoich wszystkich uczyć i myśli. Na początku było to dla mnie głupie, z czasem jednak coraz bardziej mi się to podobało i zostało mi to do dziś. Zastanawiam się kiedy wreszcie napiszę coś pozytywnego do pamiętnika, cały czas są to moje smutki. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko schowałam pamiętnik i poszłam otworzyć drzwi.
- Cześć kochana.-za drzwiami stała uśmiechnięta Asia i w ręku trzymała dwie sukienki i wielką kosmetyczkę.
- Cześć a coś się stało?-zapytałam.
- No będziemy się szykować na imprezę u Miśka.-powiedziała wchodząc do salonu.-Więc tak najpierw zrobię ci makijaż, a później wybierzemy sukienkę.
- Ale to tylko zabawa po sąsiedzku po co mam się tak szykować?-zapytała.-A poza tym nie mam ochoty się tam wybierać wiecie, że nie lubię imprez.
- Kochanie wiem, ale jest piątek jutro mamy wszyscy wolne warto się odstresować. To co szykujemy się?-zapytała, a ja się uśmiechnęłam. Asia zrobiła mi lekki makijaż i kazała się ubrać w tą sukienkę. Równo o 19, wyszłyśmy ode mnie z mieszkania by iść naprzeciwko. Gdy Michał otworzył nam drzwi otworzył szeroko usta.
- Wow nie wiedziałem, że jakieś modelki przyjdą.-powiedział witając się z nami. Weszliśmy do środka gdzie już było kilka osób, niestety ona też była. Podeszła do nas i przywitała się z nami.
- Cześć okularnico.-powiedziała cicho do mnie, od razu straciłam ochotę na zabawę. Od razu na mojej twarzy pojawił się smutek……





Jest jedynka :)
Mam nadzieję,że wam się spodoba i dziękuje za komentarze i że ciepło mnie przyjęłyście po tak długiej przerwie.
Dziś wieczorem także pojawi się rozdziała u Leny i Bartka.
Do następnego :)
Pozdrawiam Aga