środa, 6 stycznia 2016

Rozdział 2:



Zabawa trwała w najlepsze, a ja siedziałam na samym końcu kanapy i patrzyłam jak wszyscy migdalą się ze swoją drugą połówką. Bolało mnie to, że Michał i Zbyszek w ogóle nie zwracali na mnie uwagi. Postanowiłam zbierać się do domu. Wstałam i po prostu wyszłam z mieszkania. Wątpię, żeby ktoś zauważył moje zniknięcie. Cała impreza jak dla mnie była jedną wielką porażką. Szybko zdjęłam z siebie te całe ciuchy i zmyłam makijaż. Mi po prostu zostało przypisane bycie popychadłem i wielkim problemem. Usiadłam na łóżku i otworzyłam swój pamiętnik.
Kochany pamiętniku!
Znów to samo.
 Znów to samo uczucie, ten sam ból.
Znów dałam się jej poniżyć.
Znów sprawiła mi przykrość.
Najgorsze, że on nie zwracał na mnie uwagi. Co mam zrobić by w końcu w moim życiu zagościła miłość, która będzie odwzajemniona?
Co mam zrobić by być szczęśliwą?
Twoja Monika
Najgorsze pytanie jakie mogłam sobie sama zadać ‘’Jak być szczęśliwą?’’. Na takie pytanie rzadko kto potrafi odpowiedzieć. Praktycznie każdy człowiek jest w pewnym stopniu w życiu szczęśliwy, ale nie każdy potrafi dojrzeć to szczęście. Ja byłam szczęśliwa do dnia, w którym nie straciłam taty. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Jeden telefon zmienił całe moje jak i mojej mamy życie. Mój tata był z zawodu lekarzem, pewnego dnia była bardzo okropna pogoda. Tata akurat zjeżdżał z dyżuru, kiedy to jakiś idiota urządził sobie wyścigi z kolegą, niestety w tym momencie mój tata wyjeżdżał za zakrętu nie zdążył wyhamować i auto wjechało z całą prędkością w niego. Obrażenia były tak poważne, że zmarł na miejscu. Ten kierowca przeżył, a teraz siedzi w więzieniu za spowodowanie wypadku i odpowiedział za śmierć człowieka. Tata zawsze mnie wspierał wraz z mamą. To on zabrał mnie na pierwszy mecz siatkówki  i od tamtej pory chciałam zostać jakoś w części tego jakże pięknego sportu. Tak zebrało mnie na myśli, że nie zauważyłam kiedy z moich oczu poleciały łzy. Bardzo mi go brakuje, widziałam jak wszystkie dzieci na dzień taty szły do domu z prezentem, a ja szłam na cmentarz z kwiatkiem i paczką chusteczek. Zmęczona wspomnieniami zasnęłam.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Odszukałam ręką moich okularów i założyłam ciepły szlafrok. Podążyłam do drzwi i wyjrzałam przez wizjer. To był Michał. Spanikowana szybko pobiegłam do łazienki i próbowałam się jakoś ogarnąć ale niestety na marne. Zrezygnowana otworzyłam w końcu drzwi.
- No nareszcie ile można czekać?-zapytał i wszedł do środka.
- Spałam i dlatego tak długo.-uśmiechnęłam się.
-  Dlaczego tak szybko wczoraj poszłaś?-zapytał wyciągając z lodówki mleko.
- Jakoś tak źle się czułam.-skłamałam.
- Może ty chora będziesz.-powiedział i podszedł kładąc rękę na moim czole.-Nie gorączki nie masz.
- Nie traktuj mnie jak dziecko.-zaśmiałam się.
- Przecież jesteś moją siostrą muszę się troszczyć.-powiedział i puścił mi oczko. Jak to powiedział to na sercu zrobiło mi się ciepło.
- Co planujesz dziś robić?-zapytałam.
- No właśnie przypomniałaś mi po co przyszedłem.-klepnął się w czoło.-Więc dziś idziemy na łyżwy.
- Co?-pisnęłam, a on się zaśmiał.
- Bartmany, ty, ja i Ewa idziemy na łyżwy.-wymieniał na palcach, kiedy padło jej imię to od razu zaczęłam się wykręcać.
- Nie, ja nie umiem jeździć to po pierwsze, a po drugie muszę przygotować statystyki na mecz. Więc ja odpadam.
- Monia nie tylko praca w życiu jest ważna, a poza tym to ja sam nauczę cię jeździć na łyżwach.-wypiął dumnie pierś.
- Ja mogę z wami iść ale jeździć nie będę.-powiedziałam stanowczo.
- No dobra ale idziesz, to przed blokiem o 14.-powiedział i wyszedł. Spojrzałam na zegarek świetnie dwie godziny. Zrobiłam sobie szybkie śniadanie i poszłam się ubrać na tą zimną pogodę.
Równo o 14 wyszłam przed blok gdzie już wszyscy czekali.
- No więc możemy już iść.-klasnął w dłonie Michał.
- Było by szybciej ale ślepota szukała pewnie okularów.-zaśmiała się cicho Ewa, niestety znów to słyszałam. W ciszy doszliśmy na lodowisko. Całe szczęście było kryte. Usiadłam sobie na trybunach i oglądałam poczynania Asi i Zbyszka. Chłopaki świetnie jeździli, Asia chyba się dopiero uczyła. Za to Ewa jeździła jak profesjonalistka, no zima jest jej porą roku. W końcu królowa śniegu z niej.
- Monia chodź z nami pojeździć.-do band podjechał Michał i zrobił te swoje oczka, no po prostu nie potrafię im odmawiać. Zgodziłam się, ale nie wiedziałam, że to tak będzie boleć. Wszystko było w porządku kiedy Michał ze mną jeździł. Kiedy kazał mi zrobić całe kółko samej to zaczęły się schody. Zaczęłam jechać kiedy byłam w połowie drogi ktoś mnie popchnął, a ja straciłam równowagę. Upadek tak bardzo nie bolał, ale niestety ucierpiały moje okulary.
- Boże Monika nic sobie nie zrobiłaś?-zapytała Asia.
- Nie tylko zgubiłam okulary.-powiedziałam szukając je ręką.
- Monia raczej z nich nic nie będziesz miała.-powiedział Zbyszek pokazując mi części moich okularów.
- Dobra ja wracam do domu, a wy jeszcze sobie tutaj siedźcie.- powiedziałam zabierając moje okulary a tak naprawdę tylko to co z nich zostało i wyszłam stamtąd.
Droga do domu niestety była dla mnie koszmarem bo bez okularów mało co widzę, ale nie dałam tego po sobie poznać. Pół godziny męczyłam się z otwarciem drzwi bo nie mogłam znaleźć kluczy, tak niestety taka wada. Pierwsze co jak weszłam do domu to próbowałam jakoś poskładać okulary, ale nie dało się. Mnie tylko ciekawi kto mnie popchnął.
Pod wieczór zadzwonił dzwonek do drzwi, wstałam i potykając się o wszystko poszłam otworzyć.
- Cześć Monia.-to był Michał.
- Cześć, proszę wchodź.-wpuściłam go do środka i poszliśmy do kuchni.
- Jak się czujesz?-zapytał.
- Normalnie, a jak mam się czuć?-teraz to ja zapytałam.
- Jutro pojedziemy kupić nowe okulary.-powiedział.
- Spokojnie sama sobie pojadę kupić.-zaśmiałam się.
- Nie bo to ja cię namówiłem na lodowisko, więc ja ci je odkupuje.-powiedział stanowczo.
- Michał nie.- krzyknęłam.
- Ale mogę cię chyba zawieźć?-zapytał.
- Możesz, a gdzie masz Ewę?-zapytałam z grzeczności.
- W domu z Bartmanami, chodź do nas.-wstał i wyciągnął do mnie rękę.
- Nie ja mam na dziś dość, a poza tym z ledwością widzę więc pozwól że zostanę w domu i pójdę spać.-uśmiechnęłam się odprowadzając go do drzwi.
- No pozwalam, trzymaj się siostra.-powiedział i pocałował mnie w policzek. Moje serce prawie, że wyskoczyło na wierzch, ale nie daję po sobie tego poznać.
- Ty też się trzymaj.-powiedziałam i zamknęłam drzwi. Postanowiłam trochę popracować, więc zaczęłam szukać papierów do pracy, ale niestety nie mogłam ich znaleźć. Więc zaczęłam sprzątać.
Około 20 poszłam wynieść śmieci, wracając do bloku natknęłam się na pożegnanie Michała i Ewy. Schowałam się za drzewo i obserwowałam ich. Może to było dziwne, ale nie chciałam po prostu koło nich przechodzić. Kiedy wreszcie Michał wszedł do bloku, a Ewa oddaliła się od naszego osiedla wyszłam z ukrycia. Kolejny pech zapomniałam kluczy.
- No to jest nie możliwe.-bez okularów nie mogłam wpisać pinu, a najgorsze w ogóle nie mogłam trafić na przycisk by zadzwonić do kogoś i poprosić o otworzenie drzwi. Pod blokiem siedziałam z godzinę, i uratował mnie Zbyszek który także wychodził ze śmieciami.
- Monia, a co ty tu robisz?-zapytał, ale nie chciało mi się tłumaczyć więc kiwnęłam głową i poprosiłam by mnie wpuścił do środka. Odprowadził mnie pod same drzwi i wyczekiwał wytłumaczenia.
- Czy ty musisz się na mnie tak patrzeć?-zapytałam.
- No stoisz pod blokiem i na coś czekasz więc mnie to ciekawi.
- Boże Bartman zapomniałam kluczy, a że jestem ślepa przez kogoś kto mnie popchnął na lodowisku nie mogłam wcisnąć kodu.-powiedziałam.
- A Ewa niechcący cię popchnęła powiedziała nam że straciła równowagę i stało się prawie że płakała bo myślała że będziemy źli i ty też.-zaśmiał się.
- I z czego ty się cieszysz?-wkurzyłam się.- Popchnęła mnie specjalnie ja to wiem.
- Oj Monia proszę cię, na lodowisku każdy może stracić równowagę i tak się stało.-próbował mnie uspokoić.
- Dobra mów sobie co chcesz ale ja idę spać bo rano musze jechać kupić okulary i później do pracy, dobrej nocy braciszku.-powiedziałam i pocałowałam w policzek.
- No dobranoc siostra.-zaśmiał się.
Tak naprawdę nie spałam, myślałam o tacie może gdyby on był to ja bym sobie z takimi jak Ewa dawała radę, ale mogę się tak głowić i głowić.
Około 2 w nocy strasznie zachciało mi się pić, ale nic nie widziałam. Chciałam pokazać sobie, że dam radę i ruszyłam ale bardzo szybko się przekonałam że nie dam rady. Stłukłam wszystkie szklanki w kuchni i o teraz się nie napiłam, w pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam bliżej i zapytałam kto tam, bo dziwne że goście o tej godzinie.
- To ja Michał.-usłyszałam szept.
- Co ty spać nie możesz?-zapytałam.
- Mogę, ale usłyszałem jak jakieś szkło się tłucze to u ciebie?
- Nie u mnie nic się nie tłucze i z łaski swojej daj mi spać, błagam.-powiedziałam i myślałam że odpuści.
- Wpuść mnie na chwilę.-zażądał.
- Nie jest 2 w nocy nikogo o tej godzinie nie wpuszczam do mieszkania.
- Dobra będę jutro rano i pojedziemy po okulary ok?-zapytał.
- Tak tak dobranoc.-powiedziała i poszłam do sypialni obijając się o każdą rzecz po drodze. Patrząc w sufit liczyłam barany by jakoś zasnąć i w końcu po wielu modlitwach sen nadszedł……




Tutaj również nowy rozdział mam  nadzieję że też wam się spodoba i ocenicie.Kolejny wkrótce także zapraszam.
Pozdrawiam Aga

niedziela, 4 października 2015

Rozdział 1:



Budzi mnie dźwięk mojego budzika, który daje mi tylko znać, że pora wstawać. Nie chętnie wstałam z ciepłego łóżka, kiedy za oknem panuje najgorsza jak dla mnie pora roku. Tak jest to sroga zima. Zarzucam na siebie mój puchaty szlafrok i podążam do kuchni zrobić sobie kawę. Zawsze ta ciepła ciecz stawia mnie o poranku na nogi. Kiedy kawa się parzyła ja zajęłam się przygotowywaniem kanapek do pracy. Jak zawsze robiłam dwie to teraz muszę robić sześć, a to sprawka dwójki osobników, którzy zawsze po treningu wpadają do mojego pokoju i pytają się co ciekawego i przede wszystkim smacznego mam do jedzenia. Opowiem wam coś o sobie, otóż jestem Monika Wysocka ,rok temu skończyłam studia. Dzięki Zbyszkowi i Michałowi szybko znalazłam pracę jako statystyk Jastrzębskiego Węgla. Czy jestem spełniona w życiu?
Więc tak skoro chodzi o dzieciństwo to leciało tak sobie. Miałam straszne problemy w szkole z powodu mojego wyglądu. Nie byłam nigdy piękną szczupłą dziewczyną, otóż wręcz przeciwnie. Zawsze miałam więcej ciała od moich rówieśniczek. Więc byłam wyśmiewana, kolejnym powodem do śmiechu były okulary, które musiałam nosić. Ogólnie szkołę źle wspominam, ale za to dzieciństwo w domu to najpiękniejsze lata mojego życia. Niestety był także wielki cios w moim dzieciństwie, straciłam tatę. Miał bardzo poważny wypadek i zginął na miejscu. Długo z mamą nie mogłyśmy dojść do siebie, ale z czasem udało nam się to z pomocą dziadków. Dużo pomogli mi moi przyjaciele chodzi właśnie o Michała i Zbyszka. Nigdy nie miałam przyjaciółki, żadna z koleżanek nie chciała się zadawać z taką jak ja. Zawsze w szkole za mną wstawiali się chłopaki, ale gdy ich nie było jakiegoś dnia w szkole to wracałam do domu zawsze z płaczem. Tak mijało mi dzieciństwo, później zaczął się czas dorosłego życia po maturze wyjechałam do Warszawy na studia, które zdałam śpiewająco. Starałam się szukać pracy w tej jakże wielkiej Warszawie, ale nie udało się z pomocą znów mi przyszli moi bohaterzy. Teraz od roku  pracuje w klubie JW. Mimo, że chłopaki strasznie skakali po świecie bo są świetnymi siatkarzami to nigdy nie urwał nam się kontakt. Zawsze uważałam ich za moich braci, niestety z czasem na Michała zaczęłam inaczej patrzeć, choć próbowałam zająć głowę czymś innym po prostu stało się. Zakochałam się w Michale. Tylko moja miłość jest specyficzna, ponieważ dobrze wiem, że nigdy nie zostanie ona odwzajemniona to i tak fajnie mieć takie uczucie kochania kogoś. Niestety z czasem moje serce powoli pękało, ponieważ Michał znalazł dziewczynę, Ewę. Niestety nie jest ona zbyt miła dla mnie, znaczy przy Michale jest ale na osobności robi to samo co miałam w szkole, wyśmiewała mnie. Za to cieszę się, że Zbyszek znalazł taką dziewczynę jak Asia. Jest moją pierwszą przyjaciółką w całym moim życiu. Od tygodnia jest już żoną Zbyszka z czego się bardzo cieszę. Cała nasza trójka mieszka w tym samym bloku. Michał ma drzwi naprzeciw mnie a Zbyszek piętro wyżej. Zabawna sytuacja dla naszych rodziców to była. Powiedzieli tylko papużki nierozłączki.
Spojrzałam na zegarek, niestety czas było się zbierać do pracy. Leniwie poszłam do łazienki i się ubrałam. Zabrałam wszystkie potrzebne mi dokumenty i wyszłam z mieszkania. Zamykając drzwi usłyszałam, że z góry ktoś schodzi. Odwróciłam się, to był Zbyszek który szedł na trening.
- Cześć siostrzyczko.-zaśmiał się i pocałował mnie w policzek.
- Cześć braciszku.- uśmiechnęłam się i z naprzeciw wyszedł Michał z mieszkania.
- O proszę jakie powitania od rana.-powiedział i uścisnął mnie i Zbyszka na raz.
- Dobra koniec czułości bo się spóźnimy.-klasnęłam w dłonie i udałam się schodami w dół.
- Och zawsze przerwie tą atmosferę.-zaśmiali się i udali się za mną. Poszliśmy do samochodu Michała i pojechaliśmy do klubu. Droga nie była długa, ale przez ten śnieg to strasznie się dłużyła. Gdy tylko Michał zaparkował samochód wystrzeliłam z niego jak katapulta tak było mi zimno, a z pewnych doświadczeń wiem, że w budynku jest tak cieplutko.
- Dzień dobry pani Moniko.-uśmiechnął się do mnie ochroniarz.
- O dzień bardzo zimny ale dobry.-zaśmiałam się.
- Kocham pani entuzjazm, ale spokojnie pociesze panią jeszcze tylko trzy miesiące takiej pogody.
- Nawet więcej niż trzy miesiące, dopiero mamy początek grudnia.-powiedziałam i do budynku weszli chłopaki. Pożegnałam się z nimi i poszłam do siebie do gabinetu. Pracę zaczęłam od zrobienia sobie ciepłej herbaty. Nie miałam za dużo do roboty bo nie wiem czemu ale zawszę robię więcej niż powinnam, więc dziś tylko będę się nudzić. Zaczęłam wypełniać jakieś papiery, których wczoraj nie zdążyłam wypełnić. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon, kiedy zobaczyłam zdjęcie mojej mamy to z wielkim uśmiechem odebrałam połączenie.
- Cześć mamusiu.-powiedziałam.
- Cześć córeczko, nie przeszkadzam ci?-zapytała.
- Ty mi nigdy nie przeszkadzasz.-zaśmiałam się.- Coś się stało, że dzwonisz?
-  Córeczko ja się chciałam tylko zapytać kiedy w końcu do nas przyjedziesz.-powiedziała i czułam, że się uśmiechnęła.
- Wiesz chyba będę dopiero przed wigilią bo dużo roboty przed świętami.
- Wiem córeczko, ale babcia nie dałaby mi żyć że nie zadzwoniłam się zapytać.- zaśmiała się.- A co u chłopaków?- zapytała i w tym momencie do gabinetu weszli wspomniani. Od razu wyrwali mi telefon i rozmawiali z moją mamą. Kiedy zakończyli rozmowę spojrzeli to na mnie to na moją torebkę, w której dobrze wiedzieli że mam dla nich kanapki. Zaśmiałam się i pokazałam żeby się stuknęli w głowę. Wyciągnęłam im po dwie kanapki, a oni jak zaczarowani je jedli.
- Aż tak was trening wymęczył, że zgłodnieliście?-zapytałam.
- Bardzo, ale wiemy że nasza siostra dla nas ma zawsze jedzenie.-zaśmiał się Zbyszek.
- O której dziś kończysz?-spojrzał na mnie Michał.
- O 15, a co?-spojrzałam na niego uważnie.
- Organizuję dziś imprezę w mieszkaniu i masz być o 19 u mnie.-zaśmiał się.
- No a jak cię nie będzie to wpadniemy po ciebie.-powiedział Zibi z pełną buzią.
- Boże człowieku bo się udławisz.-pisnęłam, a oni się zaczęli śmiać.- Dobra będę. A teraz was przepraszam, ale muszę się zająć robotą a wy uciekajcie do domu.-uśmiechnęłam się i wygoniłam ich. Super kolejna impreza, na którą muszę i udawać że się dobrze bawię. Prawda jest taka że nie lubię imprez i oni dobrze o tym wiedzą, ale mnie wyciągają. Najgorsze jest to że będzie tam ta cała Ewa, która nie oszczędzi sobie wyśmiania mnie z czego kol wiek. Ale jak już obiecałam to musze iść, choćby na chwilkę.
Czas strasznie szybko zleciał do 15. Zebrałam swoje rzeczy i wychodząc pożegnałam się ze wszystkimi. Powrót do mieszkania był dla mnie katorgą, ale dotarłam. Pierwsze co zrobiłam to herbatę. Przebrałam się w bardzo ciepłe rzeczy i przy kubku ciepłej herbatki otworzyłam mój kochany pamiętnik.
Jak zaczęła się moja przygoda z pamiętnikiem, więc tak jak zginął mój tata, to zamknęłam się w sobie. Nic do mnie nie docierało, w końcu mama wraz z dziadkami zapisali mnie do psychologa, który zalecił mi takie przelewanie na papier swoich wszystkich uczyć i myśli. Na początku było to dla mnie głupie, z czasem jednak coraz bardziej mi się to podobało i zostało mi to do dziś. Zastanawiam się kiedy wreszcie napiszę coś pozytywnego do pamiętnika, cały czas są to moje smutki. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko schowałam pamiętnik i poszłam otworzyć drzwi.
- Cześć kochana.-za drzwiami stała uśmiechnięta Asia i w ręku trzymała dwie sukienki i wielką kosmetyczkę.
- Cześć a coś się stało?-zapytałam.
- No będziemy się szykować na imprezę u Miśka.-powiedziała wchodząc do salonu.-Więc tak najpierw zrobię ci makijaż, a później wybierzemy sukienkę.
- Ale to tylko zabawa po sąsiedzku po co mam się tak szykować?-zapytała.-A poza tym nie mam ochoty się tam wybierać wiecie, że nie lubię imprez.
- Kochanie wiem, ale jest piątek jutro mamy wszyscy wolne warto się odstresować. To co szykujemy się?-zapytała, a ja się uśmiechnęłam. Asia zrobiła mi lekki makijaż i kazała się ubrać w tą sukienkę. Równo o 19, wyszłyśmy ode mnie z mieszkania by iść naprzeciwko. Gdy Michał otworzył nam drzwi otworzył szeroko usta.
- Wow nie wiedziałem, że jakieś modelki przyjdą.-powiedział witając się z nami. Weszliśmy do środka gdzie już było kilka osób, niestety ona też była. Podeszła do nas i przywitała się z nami.
- Cześć okularnico.-powiedziała cicho do mnie, od razu straciłam ochotę na zabawę. Od razu na mojej twarzy pojawił się smutek……





Jest jedynka :)
Mam nadzieję,że wam się spodoba i dziękuje za komentarze i że ciepło mnie przyjęłyście po tak długiej przerwie.
Dziś wieczorem także pojawi się rozdziała u Leny i Bartka.
Do następnego :)
Pozdrawiam Aga

niedziela, 20 września 2015

Prolog:



Jak każdego wieczoru z kubkiem gorącej herbaty podążam do mojego pokoju ,w którym mogę spokojnie przelać całe moje uczucia na kartkę papieru. Biorę do ręki długopis i zaczynam pisać:

Kochany Pamiętniku!
Kochając marzy się o przyszłości. Ja chyba nigdy nie zacznę marzyć. Może, dlatego że nie jestem przez nikogo kochana. Znów przytłaczam cię masą moich problemów. Wiem, że czekasz na moment kiedy napiszę ci jestem cholernie szczęśliwa, ale teraz musisz znów przyjąć moje smutki. Dzień zleciał mi bardzo szybko, głownie siedziałam w pracy, ale później byłam z nim na obiedzie. Wszystko było super, śmialiśmy się, wygłupialiśmy dopóki nie zadzwonił jego telefon i mnie zostawił. Poleciał do niej. Kolejny raz ci to napiszę, ale cieszę się że mam takiego przyjaciela jak Michał. Zawsze mi pomaga i pomagał. Ile razy w szkole ratował mi tyłek, bo dzieciaki śmiały się z mojego wyglądu. No cóż, wyglądam jak wyglądam ale za to jestem bardzo lubiana. Jako jego przyjaciółka, próbowałam wiele razy nawiązać kontakt z Ewą, jest jego dziewczyną i chciałam się z nią dogadać, ale się nie dało.Za to świetny kontakt mam z Asią, dziewczyną a tak na prawdę teraz żoną Zbyszka. Dobra już nie przynudzam, więc jutro kolejny dzień, kolejne wyzwania, kolejne przygody, które muszę sama przezwyciężyć. Oby jutrzejszy dzień był lepszy….
Twoja Monika
 


Zamykam mój piękny błękitny pamiętnik i chowam pod poduszkę. Wypijam herbatę i kładę się wygodnie na łóżku. Patrząc w sufit zastanawiam się czy dla takich ludzi jak ja są szczęśliwe momenty w życiu. Wiecznie poniżana przez ludzi, może akurat jutro szczęście się do mnie uśmiechnie. Myśląc zamykam oczy i powoli odpływam do krainy morfeusza…….



Oto początek nowej historii :) 
Także mam nadzieję że wam się spodoba i będziecie odwiedzać też ten blog.Więc zapraszam do poznania historii miłości,która była niby dla wszystkich nie możliwa,ale dla nich najpiękniejsza na świecie.....
 Pozdrawiam Aga